Dawno,
dawno temu w odległej krainie...
Cisza i spokój. W tle słychać było
trele ptaków i stukot końskich kopyt. Niedaleko przejeżdżał mały
orszak, aczkolwiek siedzący na wysokiej gałęzi starego drzewa
człowiek zdawał się zupełnie tym nie przejmować. Odziany był w
czarny płaszcz, miał twarz o posępnym wyrazie, a jego oczy czujnie
lustrowały otoczenie. Wtem na gałęzi obok wylądował szary, nieco
przygruby gołąb. Do odnóża ptaka przyczepiona była kartka.
Mężczyzna nieco nieufnie odebrał ją i rozwinął. Po chwili na
jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Łowca Smoków właśnie
dostał wezwanie, co zazwyczaj oznaczało spore zamówienie, za które
otrzymywał odpowiednie wynagrodzenie.
***
***
Komnaty Złej Królowej miały to do
siebie, że przeciętny człowiek czuł się w nich zadziwiająco
niepewnie. Tak i Łowca Smoków po przekroczeniu progu tych kwater
nagle tracił uczucie panowania nad sytuacją. Był skrępowany, a
obecność Złej Królowej jedynie to potęgowała.
- Mam dla ciebie zadanie - powiedziała
chłodnym, nieznoszącym sprzeciwu tonem. - Potrzebuję smoka.
Łowcę zamurowało. Zamrugał oczami,
myśląc, że się przesłyszał.
- S-smoka, Wasza Wysokość? - spytał.
Królowa przewróciła oczami.
- Tak, smoka. Przecież tym właśnie
się zajmujesz, prawda? - warknęła zniecierpliwionym tonem. -
- Oczywiście, Wasza Wysokość, a-ale... Chcesz mieć tego smoka żywego czy martwego? - zapytał, przełykając ślinę.
- Oczywiście, Wasza Wysokość, a-ale... Chcesz mieć tego smoka żywego czy martwego? - zapytał, przełykając ślinę.
- Naturalnie, że żywego!
Mężczyzna rozejrzał się wokół,
jakby szukał pomocy, lecz żaden mebel w pomieszczeniu nie wyglądał
dostatecznie obiecująco. W razie ewentualnej groźby śmierci nie
miał się nawet gdzie schować.
- Cóż, Wasza Wysokość... Bardzo
chciałbym spełnić to żądanie i cię zadowolić, lecz ja nie
zajmuję się łapaniem smoków... - wydusił z siebie. -
Jestem Łowcą Smoków, poluję na nie, żeby dostarczyć składników
niezbędnych do produkcji wielu eliksirów... Zdobycie smoczych
łusek, kłów czy oczu nie jest dla mnie żadnym problemem, ale...
- Słuchaj, idioto – warknęła
groźnie Zła Królowa, w zaledwie sekundę znajdując się kilka
cali od mężczyzny, który cofnął się o krok z wyrazem
zaskoczenia na twarzy. - Nie obchodzi mnie, czym się zajmujesz ani
co leży w zakresie twoich obowiązków. Rozkazałam ci, abyś
schwytał smoka i złapiesz go, choćby to miała być ostatnia
rzecz, jaką zrobisz w życiu. Ja zawsze dostaję to, czego chcę.
Lepiej zacznij planować swoją wyprawę i sprowadź do mnie smoka w
przeciągu miesiąca. Jeśli ci się nie uda, konsekwencje będą
bardzo nieprzyjemne. Nawet nie rozważaj ucieczki, lepsi od ciebie
próbowali uciec i nie dożyli kolejnego dnia.
Łowca Smoków niepewnie pokiwał głową.
- Oczywiście, Wasza Wysokość, będzie tak, jak sobie zażyczysz... - mężczyzna skłonił się nisko, czując krople potu na szyi i plecach. Opuszczając zamek królowej, nie mógł pozbyć się wrażenia, że właśnie podpisał na siebie wyrok śmierci.
Łowca Smoków niepewnie pokiwał głową.
- Oczywiście, Wasza Wysokość, będzie tak, jak sobie zażyczysz... - mężczyzna skłonił się nisko, czując krople potu na szyi i plecach. Opuszczając zamek królowej, nie mógł pozbyć się wrażenia, że właśnie podpisał na siebie wyrok śmierci.
________________________
Dzień dobry wieczór, witam serdecznie wszystkich razem i każdego z osobna. Blog ten posłuży mi jako zastępstwo dla mojego nieobecnego Worda, w którym świetnie mi się pisało, ale w życiu każdego człowieka nadchodzi taki moment, kiedy trzeba podjąć właściwą decyzję i zrezygnować z dodatkowych wygód. U mnie objawiło się to właśnie brakiem Worda. Dlatego też będę zamieszczać tu wszystkie nowe rozdziały opowiadania dotyczącego serialu Once Upon a Time. Wszystkich lojalnie uprzedzam, że w późniejszych rozdziałach pojawią się wątki yuri, czyli związków żeńsko-żeńskich. Dziękuję za przeczytanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz