czwartek, 12 czerwca 2014

Prolog

Dawno, dawno temu w odległej krainie...

Cisza i spokój. W tle słychać było trele ptaków i stukot końskich kopyt. Niedaleko przejeżdżał mały orszak, aczkolwiek siedzący na wysokiej gałęzi starego drzewa człowiek zdawał się zupełnie tym nie przejmować. Odziany był w czarny płaszcz, miał twarz o posępnym wyrazie, a jego oczy czujnie lustrowały otoczenie. Wtem na gałęzi obok wylądował szary, nieco przygruby gołąb. Do odnóża ptaka przyczepiona była kartka. Mężczyzna nieco nieufnie odebrał ją i rozwinął. Po chwili na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Łowca Smoków właśnie dostał wezwanie, co zazwyczaj oznaczało spore zamówienie, za które otrzymywał odpowiednie wynagrodzenie.

***

Komnaty Złej Królowej miały to do siebie, że przeciętny człowiek czuł się w nich zadziwiająco niepewnie. Tak i Łowca Smoków po przekroczeniu progu tych kwater nagle tracił uczucie panowania nad sytuacją. Był skrępowany, a obecność Złej Królowej jedynie to potęgowała.
- Mam dla ciebie zadanie - powiedziała chłodnym, nieznoszącym sprzeciwu tonem. - Potrzebuję smoka.
Łowcę zamurowało. Zamrugał oczami, myśląc, że się przesłyszał.
- S-smoka, Wasza Wysokość? - spytał. Królowa przewróciła oczami.
- Tak, smoka. Przecież tym właśnie się zajmujesz, prawda? - warknęła zniecierpliwionym tonem. -
- Oczywiście, Wasza Wysokość, a-ale... Chcesz mieć tego smoka żywego czy martwego? - zapytał, przełykając ślinę.
- Naturalnie, że żywego!
Mężczyzna rozejrzał się wokół, jakby szukał pomocy, lecz żaden mebel w pomieszczeniu nie wyglądał dostatecznie obiecująco. W razie ewentualnej groźby śmierci nie miał się nawet gdzie schować.
- Cóż, Wasza Wysokość... Bardzo chciałbym spełnić to żądanie i cię zadowolić, lecz ja nie zajmuję się łapaniem smoków... - wydusił z siebie. - Jestem Łowcą Smoków, poluję na nie, żeby dostarczyć składników niezbędnych do produkcji wielu eliksirów... Zdobycie smoczych łusek, kłów czy oczu nie jest dla mnie żadnym problemem, ale...
- Słuchaj, idioto – warknęła groźnie Zła Królowa, w zaledwie sekundę znajdując się kilka cali od mężczyzny, który cofnął się o krok z wyrazem zaskoczenia na twarzy. - Nie obchodzi mnie, czym się zajmujesz ani co leży w zakresie twoich obowiązków. Rozkazałam ci, abyś schwytał smoka i złapiesz go, choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobisz w życiu. Ja zawsze dostaję to, czego chcę. Lepiej zacznij planować swoją wyprawę i sprowadź do mnie smoka w przeciągu miesiąca. Jeśli ci się nie uda, konsekwencje będą bardzo nieprzyjemne. Nawet nie rozważaj ucieczki, lepsi od ciebie próbowali uciec i nie dożyli kolejnego dnia.
Łowca Smoków niepewnie pokiwał głową.
- Oczywiście, Wasza Wysokość, będzie tak, jak sobie zażyczysz... - mężczyzna skłonił się nisko, czując krople potu na szyi i plecach. Opuszczając zamek królowej, nie mógł pozbyć się wrażenia, że właśnie podpisał na siebie wyrok śmierci.

________________________

Dzień dobry wieczór, witam serdecznie wszystkich razem i każdego z osobna. Blog ten posłuży mi jako zastępstwo dla mojego nieobecnego Worda, w którym świetnie mi się pisało, ale w życiu każdego człowieka nadchodzi taki moment, kiedy trzeba podjąć właściwą decyzję i zrezygnować z dodatkowych wygód. U mnie objawiło się to właśnie brakiem Worda. Dlatego też będę zamieszczać tu wszystkie nowe rozdziały opowiadania dotyczącego serialu Once Upon a Time. Wszystkich lojalnie uprzedzam, że w późniejszych rozdziałach pojawią się wątki yuri, czyli związków żeńsko-żeńskich. Dziękuję za przeczytanie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz